Nie obrażaj więc mojej inteligencji poprzez czynione na pokaz zaniżanie własnej.
-Nabrałem się na koszt SMS-a wysłanego w celu aktywacji konta w serwisie Chomikujfilmy.tv – mówi pan Tomasz, który jakiś czas temu chciał wykupić dostęp do serwisu. – Podana tam informacja marketingowa sugeruje, że jego koszt to 2,44 zł. Zresztą jest to widoczne także w „dymku” po najechaniu kursorem. To jednak nieprawda, bo okazuje się, że w regulaminie serwisu widnieje cena ponad 20 zł. Według mnie jest ona ukazana w sposób mylący – twierdzi. Po wejściu na stronę i zarejestrowaniu się, do którego potrzebne jest tylko adres e-mail i hasło, ukazuje się okienko z aktualną promocją: „Aktywacja na 365 dni 2,44 zł ! Wyślij SMS o treści: ad.2 na numer 92550 lub 92022”. Niestety, zapłacimy co najmniej dziesięć razy więcej, niż wynikać by to mogło z powyższego komunikatu. Można się o tym przekonać czytając dokładnie obszerny regulamin serwisu. Wynika z niego, że opłatę za korzystanie ze strony, użytkownik może uiścić za pośrednictwem systemu płatności Moneybookers (wtedy rzeczywiście wynosi ona tylko 2,44 zł) lub wysyłając SMS-a na jeden z podanych numerów płacąc 24,60 zł lub 30,75 zł brutto. Jak zatem zawczasu uchronić się przed drogim SMS-em? Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na numer, na który chcemy go wysłać. – W przypadku SMS-ów rozpoczynających się od cyfry dziewięć, usługa będzie kosztować ponad dziesięć złotych. Aby poznać dokładną cenę, należy zwrócić uwagę na dwie kolejne cyfry po dziewiątce. Przykładowo, numer zaczynający się od dziewięć dwa pięć, oznacza, że koszt SMS-a wynosi dwadzieścia pięć złotych plus VAT – czytamy na stronie Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Po drugie, czytajmy regulamin stron, na których się rejestrujemy. Zwłaszcza jeśli oferują wiele za bardzo niską cenę lub nawet za darmo. Dwóch na trzech Polaków nie czyta dokumentów, które podpisuje w bankach i innych placówkach – wynika z raportu opracowanego w ramach akcji „Nie łykaj jak pelikan”. Właściciele takich stron doskonale zdają sobie z tego sprawę i wykorzystują ten fakt, by głęboko ukryć najważniejsze informacje. Przykłady serwisów, które żerują na nieświadomych podstępu internautach można mnożyć. - W ubiegłym roku wpłynęło do UOKiK szacunkowo kilkaset skarg na przedsiębiorców świadczących usługi za pośrednictwem internetu – mówi Ernest Makowski, starszy specjalista UOKiK. Jeśli nieopatrznie zdarzy nam się zarejestrować na jednej z takich stron, to jeszcze nic straconego. -Zgodnie z polskim prawem konsument ma prawo do odstąpienia od umowy zawartej na odległość w ciągu dziesięciu dni od jej zawarcia – dodaje Makowski. W ostatnich latach, najbardziej znanym internetowym przypadkiem wyłudzania pieniędzy, była afera ze stroną Pobieraczek.pl. Po uprzednim zarejestrowaniu w serwisie, przez okres dziesięciu dni, rzekomo można było bezpłatnie ściągać przeróżne pliki, np. filmy czy muzykę. Mało kto jednak zauważył, że akceptacja regulaminu wiązała się z „zamówieniem usługi”, za którą właściciel strony, firma Eller Service, kazał sobie płacić. Z czasem internauci zaczęli dostawać maile, w których domagano się od nich uiszczenia należności z tytułu świadczonej usługi. Gdy to nie przyniosło skutku, grożono im pozwami sądowymi. Cała sprawa trwała od 2008 roku, ale dopiero w grudniu ub.r. Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów potwierdził wcześniejszą decyzję UOKiK i utrzymał karę grzywny w wysokości 215 tys. zł dla Eller Service. Sama strona zniknęła z sieci. Czy to oznacza koniec afery? Niekoniecznie. Po pierwsze, wyrok nie jest prawomocny, więc firmie przysługuje apelacja. Po drugie, powstają kolejne serwisy tego typu, np. Plikostrada.pl. W tym przypadku, ponaglenia do zapłaty wysyłane są zwykłym listem, a sam serwis rzekomo prowadzony jest przez firmę zarejestrowaną w egzotycznym Dubaju, co dodatkowo utrudni ewentualne prowadzenie postępowania w tej sprawie.
|
Menu
|