Nie obrażaj więc mojej inteligencji poprzez czynione na pokaz zaniżanie własnej.
Dwa lata później łączyła ona już 15 serwerów, umieszczonych na amerykańskich uczelniach i w instytucjach rządowych. Rozpoczęto używać poczty elektronicznej i protokołu FTP (File Transfer Protocol). W 1983 roku sieć ARPANET (a dokładniej DARPANET, od Defence ARPANET) uległa rozgraniczeniu na część cywilną ARPANET i wojskową MILNET. Obie sieci używały protokołu TCP/IP i połączone były tzw. bramą (gateway'em), co umożliwiało wymianę danych pomiędzy nimi. Fakt podziału jest uważany za początek współczesnego Internetu. Rozwój Sieci przybrał w latach osiemdziesiątych ogromne rozmiary. W 1986 roku powstaje NFSNET, do której, z racji dysponowania przez nią stosunkowo szybkimi łączami, przyłącza się większość ośrodków uniwersyteckich. Powoduje to zamknięcie sieci ARPANET. W 1991 roku liczba komputerów przyłączonych do Internetu przekracza 100 tysięcy. Rok później powstaje usługa WWW, która rozwija się w zawrotnym tempie. Ekspansję Sieci przyspiesza masowy dostęp do niej za pośrednictwem modemów (dial-up). Obecnie liczbę działających w Internecie hostów określa się na ponad 60 milionów (host - komputer dysponujący stałym adresem zapisanym w rejestrach DNS).
Powstanie systemu UNIX i upowszechnienie się terminali znakowych pozwoliło na szerszy dostęp do dobrodziejstw oferowanych przez Sieć. Dopiero jednak połączenia z Internetem za pośrednictwem modemu, graficzne środowiska użytkownika i tanie stacje robocze spowodowały, że takie usługi jak poczta elektroniczna czy WWW stały się dostępne dla każdego. Pojawiły się również nowe możliwości rozwojowe Sieci, np. wykorzystywanie do transmisji danych sieci używanych przez telewizje kablowe, sieci energetyczne, czy też łączy satelitarnych. Wszystkie hosty internetowe porozumiewają się za pośrednictwem protokołu TCP/IP. Informacje docierają do konkretnej maszyny dzięki unikatowym adresom, tzw. numerom IP (Internet Protocol), przydzielonym każdemu komputerowi w Sieci. Numery te, przeznaczone dla maszyn, mają swoje łatwiejsze do zapamiętania odpowiedniki, nazywane adresami URL. Takim adresem jest np. www.aquarioom.prv.pl czy www.altavista.com. Końcówka takiej nazwy określa często kraj, w którym zarejestrowano domenę (przykładowo .pl, .de, .uk, .au itd.). Najwięcej jednak zarejestrowano domen z umieszczonym na końcu nazwy członem .com, pochodzącym od słowa commercial, czyli komercyjna. Zdarzają się również adresy zakończone na .gov (serwery rządowe), .org (organizacje), czy .edu (edukacyjne). Dopuszczalne są połączenia wymienionych członów, takie jak np.: .edu.pl, .org.uk, .com.pl itd. Adres domenowy jest tłumaczony podczas nawiązywania połączenia na numer IP i ich odpowiedniki URL. Połączenie między naszym komputerem a hostem docelowym jest wyznaczane w sposób dynamiczny, w zależności od aktualnego stanu łączy. Dlatego też może się zdarzyć sytuacja, że pośrednikiem w połączeniu między naszym PC-etem a hostem we Francji będzie serwer ustawiony gdzieś w Finlandii.
Około 1988 roku Jarrko Oikarinen rozpowszechnił Internet Relay Chat (IRC), czyli rozwijany w późniejszym czasie i modyfikowany na wszelkie możliwe sposoby system sieciowych pogaduszek w czasie rzeczywistym. W latach 90. dominacja technik multimedialnych doprowadziła do powstania standardu RealAudio (do przesyłania dźwięku) oraz WebTV (naśladująca analogową telewizję). Wszystkie wymienione udogodnienia i standardy, jak również ich liczne modyfikacje i rozszerzenia, urozmaicają znacznie sieciowych "folklor" i składają się na niepowtarzalną atmosferę cybernetycznego świata, w którym możliwe jest niemal wszystko.
Akcja medialna w Polsce
Pomimo tego, że dotyczy on jedynie krajów Unii Europejskiej, to warto zadać pytanie czy polscy rodzice dość skutecznie dbają o bezpieczeństwo swoich dzieci? Wydaje się, że niedawno rozpoczęta kampania Dziecko w sieci, pojawia się w porę i pozwoli rozwinąć świadomość dotyczącą zagrożeń płynących z Internetu. Szeroko zakrojona kampania medialna powinna mieć pozytywny oddźwięk. Miejmy nadzieje, że niedługo będziemy mogli zapoznać się z wynikami badań przeprowadzonych w Polsce, mówiących o postawie rodziców wobec niebezpieczeństw sieci.
Ile dzieci w sieci?
Widzimy zatem, że jeśli rodzice decydują się na ustalanie z dziećmi co im wolno korzystając z globalnej pajęczynki, a czego nie, zazwyczaj wykazują się oni dużą znajomością tematu. Wszystkie powyżej przytoczone reguły mają wyraźne podstawy, zakorzenione w tendencjach zauważanych u cyberprzestępców. Pozostaje jedynie pytanie czy to, że zaledwie połowa rodziców młodych Internautów ogranicza dzieciom pewne grożące niepożądanymi kontaktami działania, wiąże się z dużym zaufaniem do pociech czy być może nadzieją, że poprzez inne źródła dowiedzą się one czego nie powinny robić?
Pomoc niepotrzebna
Kolejną ważną kwestią poruszaną w raporcie jest pytanie o zachowanie dzieci po napotkaniu na krępujące treści w Internecie. Ponad połowa rodziców (60%) dzieci mających stały dostęp do sieci twierdzi, że ich pociechy wiedzą jak się w takiej sytuacji zachować. Cóż z tego jeśli aż 56% dorosłych nie wie (lub nie udzieliło odpowiedzi na to pytanie) komu zgłosić występowanie takich treści. Cieszy fakt, że 37% respondentów potwierdziło, że w takim przypadku kontaktowało by się z policją. Świadczy to o tym, że przestępstwa internetowe coraz częściej postrzegane są już jak przestępstwa pospolite. Jednak jest to jeszcze stanowczo zbyt mało by mówić o rewolucji. Niezbędne są zatem akcje edukacyjne, które nie tylko uświadomią zagrożenia płynące z Internetu najmłodszym, ale przede wszystkim ich rodzicom. Duży dlatego ukłon do organizatorów akcji Dziecko w sieci.
Państwo drugiemu nie równe
Oczywiście przeprowadzone badanie wykazało spore różnice pomiędzy poszczególnymi członkami Unii Europejskiej. Jednak wynikają one przede wszystkim z nadal utrzymujących się różnych wskaźników rozwoju państwa, jego infrastruktury informatycznej i telekomunikacyjnej. Widoczna jest jednak bardzo zadowalająca tendencja, że w krajach gdzie sieć jest już dostatecznie rozwinięta istnieje wysoka świadomość zagrożeń związanych z Internetem. Tam gdzie globalna pajęczynka dopiero się rozwija, wśród rodziców zauważalna jest chęć do odbierania informacji na powyższy temat. To cieszy, choć nie pozwala jeszcze ze spokojem patrzeć w przyszłość.
W sieci "krąży" wiele testów dotyczących uzależnienia od Internetu. Często są one traktowane przez autorów "z przymrużeniem oka". Uzależnienie od Internetu jest jednak problemem poważnym. Ustawa o ochronie zdrowia psychicznego uznaje, że zdrowie psychiczne jest fundamentalnym dobrem osobistym człowieka, a ochrona praw osób z zaburzeniami psychicznymi należy do obowiązków państwa. Uzależnienie od Internetu może przejawiać się ożywieniem na myśl o ostatniej lub następnej sesji z Internetem, potrzebą stałego zwiększania czasu spędzanego w Sieci. Osoby uzależnione, które nie mają dostępu do komputera Uzależnienie od Internetu (online addiction czy też Internet addiction) jest takim samym problemem społecznym jak alkoholizm czy zażywanie narkotyków. Wydaje się, że uzależnienie od Internetu można rozpatrywać również w aspekcie szerszym - ochrony zdrowia psychicznego. W polskim systemie prawnym nie ma ustawy dedykowanej uzależnieniu od Internetu. Podobnie, jeśli chodzi o telewizję czy gry komputerowe. Należałoby potraktować ten problem zbiorczo. Wydaje się, że tematyka podlega uregulowaniom ustawy o ochronie zdrowia psychicznego. Wprowadzona ustawowo instytucja powinna zajmować się tego typu patologiami. Powinna być odpowiedzialna za kształtowanie polityki społecznej w tym zakresie (por. Ustawa o wychowaniu w trzeźwości i zapobieganiu alkoholizmowi, ustawa o ochronie zdrowia psychicznego) w pierwszej kolejności za prowadzenie prac badawczych nad wskazanymi problemami, następnie powinna prowadzić odpowiednie działania informacyjne i profilaktyczne.
Internet a psychika
Najgorszą rzeczą, którą Internet może spowodować jest zanik związków międzyludzkich. To, co, że przez Internet ludzie się poznają, rozmawiają nie mając obaw, nie czują skrępowania, ale minusem tych nowych znajomości jest zatracanie relacji w cztery oczy. Co prawda istnieją technologie, pozwalające na widzenie drugiej osoby przez Internet, ale nie jest to samo. Zatraca się najważniejsze w życiu człowieka uczucia, takie jak miłość lub przyjaźń, bo przez Internet nie czuć bliskości tej drugiej osoby, nie można się przytulić. Osoba stale przebywająca przy komputerze będzie miała znaczne problemy w kontaktach z innymi ludźmi, bo izoluje się od nich i realnego otoczenia. Gdy taka osoba będzie się starać o przyjęcie do pracy, będzie musiała przejść rozmowę kwalifikacyjną w cztery oczy. Zapewne podczas egzaminowania zachowa się nieśmiało, a oczy będą spuszczone lub błądzące nie wiadomo gdzie. Będzie się ona czuła bardzo obco, bo nie jest na swoim terytorium, ale w bardzo obcym środowisku, którego zupełnie nie zna. Pytający będzie miał pewność, iż dana osoba, nawet jeśli posiada doskonałe kwalifikacje, nie umie nawiązywać kontaktów interpersonalnych. Wtedy zostanie odrzucona, bo to może wpłynąć źle na stosunki międzyludzkie w pracy. Konsekwencją przyjęcia takiego pracownika byłby spadek produkcji, poprzez jego nieumiejętne i stresogenne zachowanie. Taka osoba ma małe szanse na znalezienie dobrej pracy. Psychika takiej osoby ma cechy labilności. Jest zmienna: wybuchowa i agresywna, a czasem spokojna i nierealna. Podczas „gdy siedzi w Internecie” nie wolno jej pod żadnym pozorem zadawać skomplikowanych pytań wymagających dłuższych odpowiedzi, gdyż łatwo traci kontrolę nad swym zachowaniem i często odpowiada nieprzyjemnie, wybuchowo wręcz agresywnie. Osoba poddana działaniu Internetu reaguje w spowolnieniu na to, co dzieje się w jej otoczeniu. Internet daje wiele możliwości, można ściągać wiele potrzebnych informacji, dokumentów. Ale jakim kosztem? Czy kosztem utraty naszego ja? Niestety jesteśmy słabi i dość szybko się uzależniamy. Jest nam coraz to trudniej z niego zrezygnować. Można sobie tłumaczyć, że lepsze jest takie uzależnienie niż np. skłonność do narkotyków.
Zubożenie kultury częściowo przyczyną Internetu
Bardzo niepokojącym zjawiskiem w sieci jest fakt, ze każdy może na swojej stronie umieścić, co tylko zechce. Ta wolność ma zostać ograniczona przez instytucje zajmujące się Internetem, ale na pewno nie nastąpi to szybko. Nie będzie to również wystarczająco skuteczne (codziennie powstają setki nowych stron a kulturalni użytkownicy są obrażani na czatach). Internet rozwija handel przez tzw. e – commerce, pozwalając klientowi zaoszczędzić czas i pieniądze. Wadą jest, że sklepy internetowe zmniejszają zatrudnienie, przez co wzrasta bezrobocie. Przeciwnicy oskarżają Internet np. o szerzenie treści pornograficznych, satanistycznych czy faszystowskich. Żądają oni ocenzurowania sieci, wspierani szczególnie przez media obawiające się utraty swoich dotychczasowych odbiorców. Powstaje tu oczywiście problem korzystania z Internetu przez dzieci, które nie mają jeszcze ukształtowanej psychiki. Dzięki dobrej orientacji w Internecie jesteśmy w stanie „napisać" wypracowanie, sprawozdanie czy choćby pracę magisterską w godzinę. Nie dość, że młody uczeń nie rozwija swoich możliwości, to także idąc na tzw. łatwiznę oszukuje nauczycieli, wykładowców, a co gorsza sam siebie. Brak wprawy posługiwania się językiem literackim jest zauważalny na szeroką skalę. Ubożeje nasza kultura i sztuka. Wychodząc na ulicę coraz częściej słyszymy fachowe określenia, słowa klucze, spolszczone angielskie zwroty. Nieliczni sięgają na półkę, po Platona, Dostojewskiego czy Sienkiewicza, zagłębiając się w klasykę. Nasze pokolenie jest w stanie „tylko" połączyć się z muzeum w Paryżu i z ich zbiorów ze skanować „Mona Lise". Ponad połowie społeczeństwa wystarczy klawiatura i myszka.
Piractwo komputerowe
Wszelkiego rodzaju podróbki i falsyfikaty nie są rzeczą nową. Przecież od dawna znane jest fałszowanie pieniędzy czy obrazów sławnych malarzy. Nic więc dziwnego, że i programowanie komputerowe stało się łakomym kąskiem.
W Polsce początki handlu nielegalnym oprogramowaniem sięgają lat osiemdziesiątych, gdy w domach zaczęły pojawiać się pierwsze ośmiobitowe komputerki przywożone z za granicy. Ponieważ sam sprzęt był niesamowitą nowością, na próżno by szukać wtedy jakichkolwiek legalnych dystrybutorów oprogramowania. W takiej sytuacji automatycznie jedynym miejscem, gdzie można było kupić programy, stały się giełdy komputerowe i bazary. Do tego obowiązujące prawo nie przewidywało ochrony praw twórców programów czy też nagrań wideo. Niczym nie ograniczany przez dłuższy czas, nielegalny handel spowodował, że większość użytkowników komputerów wyrobiła sobie pogląd, iż programy komputerowe są czymś, co powinno kosztować niewielkie pieniądze. Dlatego też wejście na polski rynek oficjalnych dystrybutorów zostało przyjęte z jednej strony z radością ale także ze zdumieniem i oburzeniem.
Okazało się, że oryginały kosztują dużo więcej niż to samo na giełdzie. Bardzo mało osób zdaje sobie sprawę, że przygotowanie do legalnej sprzedaży jakiegokolwiek programu kosztuje spore pieniądze. Wśród kosztów znajdują się opłaty licencyjne dla producenta oprogramowania, koszt profesjonalnej tłoczny płyt czy też wykonanie opakowania. Do tego dochodzą także spore podatki oraz koszy dystrybucji. Jeśli dana gra ma być jeszcze spolszczona, trzeba doliczyć opłaty za wynajem studia nagraniowego, pracę tłumaczy oraz aktorów. Tymczasem piraci najzwyczajniej w świecie nie muszą ponosić żadnych kosztów. Oczywiście, ma to swoje wady – byle jakie warunki produkcji i pośpiech maja wpływ na jakość towaru. Mimo to ciągle znajdują się chętni do kupna wątpliwej jakości pirackich płyt. Straty odczuwają przede wszystkim producenci i dystrybutorzy legalnych wersji. Mając świadomość, że liczba sprzedawanych pirackich kopii jest kilkakrotnie większa niż legalnych, często nawet nie planują wydawać części tytułów, bo się to nie opłaca. Drugim poszkodowanym są klienci. Pirackie wersje okazują się często niekompletne, czasem są zawirusowane.
Hakerzy
Hakerzy pojawili się razem z komputerową rewolucją i wykorzystując swoją wiedzę oraz nieprzeciętne zdolności szybko zaczęli siać postrach.
35-letnia Gośka zaginęła w Internecie. Zabrała ze sobą syna i dwie córki...
W wieku 35 lat Gośka zaginęła w Internecie (wirtualu). Zabrała ze sobą syna i dwie córki. Wrócili do rzeczywistości (realu) 4 lata później, gdy sąd skierował całą czwórkę na odwyk. Ale real, czyli szare miasteczko W. w Sudetach, nie umywa się do wirtualu.
Zobacz zapis czata z psycholog Mariolą Wargacką pt. Intrenetoholizm
W epoce przedkomputerowej, kiedy Gośka urodziła syna (1987 r.), jej mąż nie pojawił się w szpitalu z kwiatami. Nie przyniósł też pomarańczy, cytryn ani nawet ogórków. Wcale nie przyszedł, bo pracował. W domu także nie okazywał radości, spychał na żonę wszystkie obowiązki. Wychodził do pracy o świcie, wracał zmęczony. Gośka tonęła w realu (wtedy mówiło się kierat). Jeszcze dwa razy (1989 r. i 1991 r.) mąż robił Gośce to samo. Rodziły się córki. Zupełnie nie zważał na jej ambicje, takie jak nauka, podróże i poznawanie ciekawych ludzi.
Na sprawie rozwodowej (2003–2004 r.) Gośka wygarnęła mu to wszystko publicznie. Przebywała już wówczas w wirtualu i miała porównanie, jak żyją inni ludzie. Są przyjaźni, uśmiechnięci, pewni siebie i ładnie się wysławiają (poprawną polszczyzną). Mąż był zdziwiony i wraz ze swoimi świadkami powtarzał: – Ja uważam, że ten rozwód wynika z komputera.
Mąż chowa buty
Wolność (po 1989 r.) sfrustrowała mieszkańców miasteczka W. Gośka dostrzegała to spacerując z dziećmi. Niegdyś dobrze zapowiadający się robotnicy z braku pracy dołączali do mężczyzn nazywanych przez turystów aznawurami (skajowe kurtki ze ściągaczem, spodnie żagle z wiskozy, w tylnej kieszeni grzebień, gładko zaczesana fryzura), którzy pili na rogach ulic jeszcze w latach 70. Trzeźwi wyjeżdżali. Gośka została sprzątaczką w szkole (pracownik pracy lekkiej). Mąż trzymał się posady w dziale remontowo-budowlanym PKP. Z oszczędności (konieczności) mieszkali u jego mamy.
Życie miało się odmienić, gdy znaleźli kąt w jednopiętrowym bloku za rynkiem. Ale mąż nie rozumiał, że Gośka została stworzona do kawiarnianej dyskusji w ciekawym gronie. Wracał z pracy, na schodach bloku czuł aromat, w pokoju siedziała żona z psiapsiółkami, plotkowały przy włączonym TV. On się potrzebował zrelaksować, połazić w gaciach, przysnąć na wersalce, a tutaj kawa, ciasto i potrzeba uprzejmej rozmowy. Jego mamie też się to nie podobało. Mąż się awanturował w obronie skromności w rodzinie. Lepiej wiedział, jak ma być, bo jest o 5 lat starszy od żony. Parę razy użył na Gośkę rąk, ale niegroźnie (bez krwi). Przyszedł dzielnicowy i założył rodzinie niebieską kartę.
Najczęstsze zagrożenia, na jakie narażone są dzieci: kontakt z treściami pornograficznymi kontakt z materiałami epatującymi przemocą kontakt z pedofilami uzależnienie od Internetu kontakt z internetowymi oszustami nieświadome uczestniczenie w działaniach niezgodnych z prawem konsekwencje finansowe (np. korzystanie z dialerów, czyli programów łączących komputer z Internetem za pośrednictwem numerów 0-700) nieświadome udostępnianie informacji (np. numerów kart, adresów, haseł)
Umiejętność właściwego korzystania z komputera i internetu, dokonywania wyboru i właściwej oceny materiałów pisanych, filmowych, zasobów informacyjnych internetu, programów komputerowych decydować będzie o naszej dalszej drodze przez wirtualny świat, w którym czyha na nas wiele niebezpieczeństw zarówno jak i dla naszego sprzętu jak i stanu zdrowia fizycznego, psychicznego i duchowego. Naukowcy i psycholodzy zastanawiają się, czy nie tworzyliśmy tzw. „puszki Pandory”, poprzez komputeryzację świata. Teraz jest znanych bardzo wiele zagrożeń płynących z korzystania z inetrnetu jak i istnieje równie wiele plusów, ale w tej pracy mam skupić się jedynie na ujemnych przewidywalnych skutkach
Istnieje wiele potwierdzeń dla stwierdzenia, że komputery są konkurencją dla bibliotek. Wszystkie dane otrzymane w bardzo krótkim czasie w sieci łatwo jest zużytkować. Niestety większość z młodych ludzi „idzie na łatwiznę”, czyli korzysta z konkretnych informacji pomijając prawa autorskie i powiela ja na swoją korzyść. W internecie można znaleźć gotowe wypracowania i referaty. Poprzez szybki sposób komunikacji ( np. SMS-y, e-maile), zapominamy często o gramatyce w naszym języku. Wypieranie przez internet innych, tradycyjnych źródeł wiedzy, budzi nie tylko wśród nauczycieli obawy przed zastąpieniem w przyszłości rzeczywistych sytuacji i miejsc procesami wirtualnymi ( np. zwiedzanie muzeów, robienie zakupów, wycieczki, podróże a nawet zawody sportowe.). Wiele młodych osób uzależnianych od komputera ( jest ich bardzo dużo i często nie zdają sobie z tego sprawy), nie jest w stanie oddzielić realnej rzeczywistości od tej wirtualnej. Siedząc przed komputerami godzinami przed monitorem nie mają bezpośredniego kontaktu z rówieśnikami i ogólnie z ludźmi. Osoby te staja się znużeni, osowiali i zmęczeni życiem, a statystyki mówią, że są to osoby do 25 roku życia. Negatywną cechą sieci jest pochłanianie czasu. Zasiadając do internetu w konkretnym celu, przy okazji sprawdzamy sobie pocztę, ściągniemy przebój ulubionego zespołu, obejrzymy stronę kolegi i wykonamy wiele innych spraw, które nie mogą czekać. Siadając musimy określić czas, aby nie zagubić rachuby czasu. Badania, jakie przeprowadziła firma, Yahoo! Wskazują, że ponad połowa użytkowników internetru spędza codziennie w sieci mniej niż dwie godzinny dziennie. Co trzecia osoba korzysta od dwóch do czterech godzin dziennie, a prawdziwi sieciowi maniacy, którzy stanowią jedną piątą internautów, spędzają przed ekranem ponad cztery godzinny dziennie. Kolejnym minusem jest to, że na własnej stronie możemy umieścić dosłownie wszystko, co tylko chcemy. Głośna była sprawa z opublikowaniem na jednej ze stron internetowych instrukcji budowy bomby. Znaczącym problemem jest łatwy dostęp do pornografii. Mają zo... |
Menu
|